EnglishPolish
Nowa zakładka !

W okresie narastającej pandemii, wiosny i Świąt Wielkanocnych staramy się sprawić przyjemność naszym Sympatykom i nie tylko.

Dlatego przygotowaliśmy nową zakładkę na naszej stronie pt. „Listy z Londynu”.

Zakładkę dla szerokiego grona odbiorców, gdzie każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego,

zakładkę pełnych uroku twórczych opowiadań, współpracy,

zakładkę dobrych relacji,

zakładkę przyjaźni, pamięci, dobrych wspomnień, kontaktów i życzeń jak najszybszego powrotu do normalności,

którą poprowadzi Dyrektor Literacki Krakowskiej Fundacji Kultury Baletowej, pisarka

oraz  Prezes Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie Pani Regina Wasiak-Taylor.

Zatem serdecznie zapraszamy do odwiedzania naszej nowej zakładki i przyjemnej lektury.

Będziemy wdzięczni za Państwa komentarze – można je przesyłać na adres mailowy

Krakowskiej Fundacji Kultury Baletowej :  svetlana_gaida@poczta.onet.pl

 

Listy z Londynu

Niedawno, podczas miłej rozmowy telefonicznej z Dyrektor Svetlaną Gaidą, wspominałyśmy londyńskie występy uczniów Państwowej Zawodowej Szkoły Baletowej. Czytelnicy mogą sobie łatwo wyobrazić nostalgię tych naszych wspomnień, bo przecież od roku w Polsce, w Europie, niemal na całym świecie teatry są zamknięte i tancerze nie mają okazji pokazać swoich talentów bezpośrednio przed widzem. Życie artystyczne może toczyć się ONLINE. O zgrozo! Tylko ONLINE. A wtedy w Londynie wieczór baletowy wytworzył serdeczną, radosną, międzypokoleniową więź jaka połączyła widzów z młodymi tancerzami. Już po występie podczas bankietu, uściskom, toastom, całusom, rozmowom, wspólnie robionym zdjęciom, po prostu, nie było końca.
Pierwszy wyjazd tancerzy z Krakowa nad Tamizę odbył się w 2008 roku. Trochę „na wariackich papierach” podejmowałam się zorganizowania tego małego turnee. Znajomi, a mam na myśli bywalców Covent Garden i
Sadler’s Wells Theatre, odradzali. Bo kto ze zdrowym rozsądkiem zaprasza do metropolii znanej z najwyższego standardu kultury tańca, nie gwiazdy, ale uczniów i to z kraju znajdującego się na peryferiach światowego baletu? Odwaga przychodzi z tylu różnych źródeł i czasem zaskakuje swoim impetem, a potem mocno i zdecydowanie potrafi prowadzić do celu. W decyzji pomogła mi córka, Elizabeth. Była wtedy uczennicą KZSzB, mieszkała sama w Krakowie, a ja nie widywałam jej na codzień. Wizja zaproszenia szkoły do Londynu dawała rodzinie możliwość bycia z Elą, no i uskrzydlała największe wysiłki. A trudności piętrzyły się jak morskie bałwany. Zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam ogłaszać, zwłaszcza w reklamowych chwytach, występu młodych polskich tancerzy jako samodzielnego programu, chociaż, po prawdzie, repertuaru tego baletowego wieczoru nie powstydziłby się żaden zespół, a układy przygotowane przez 8-osobową grupę uczennic były i starannie wyuczone, i młodzieńczo ekspresyjne w swym wyrazie. Nawiasem mówiąc, tancerkom akompaniował wtedy kilkunastoletni Krzysiu Książek, który obecnie odwiedza najlepsze europejskie sale koncertowe jako wybijający się pianista. Chciałam połączyć ten ich występ z dużej wagi imprezą emigracyjną odbywaną w polskim teatrze, mieszczącym 300 osób. I tak znalazłam modus vivendi, który z perspektywy lat okazał się wprost genialny.
W 2008 obchodziliśmy w Londynie jubileusz powstania Oficyny Poetów i Malarzy oraz 85-lecie jej założycielki, Krystyny Bednarczyk. Polski świat emigracyjny dopisał frekwencją, zjawili się też goście z zagranicy, była piękna i duża wystawa, i ten wspomniany bankiet, na którym celebrowano nie tylko zasłużonego dla polskiej książki typografa, ale też młodziutkich krakowskich artystów, dzięki którym impreza z konieczności zanurzona w chwalebną przeszłość zyskała młodzieńcze odbicie. Dodawała wszystkim radości i uśmiechu, a przede wszystkim znacznie obniżyła średnią wieku widza teatralnego, ponieważ zjawili się na tym występie również młodzi Polacy, wielu z polskich sobotnich szkółek, towarzyszący swoim rodzicom na niezapomnianej uroczystości.
Ciekawa jestem ile tancerek z tego pierwszego wyjazdu szkoły do Londynu pamięta szczegóły pobytu nad Tamizą? Mnie pamięć trochę zawodzi, bo nie mogę, na przykład, sobie przypomnieć jaki balet oglądaliśmy wszyscy w Covent Garden, gdzie zabrałam uczennice, Panią Dyrektor, Jurija Mielnikova i Panią Godek. Starczyło mi funduszy tylko na wykupienie jaskółek, najwyższych miejsc w teatrze, i stamtąd stłoczeni jak przysłowiowe „śledziki w beczce” z zapartym tchem oglądaliśmy najlepszy brytyjski zespół baletowy The Royal Ballet w najpiękniejszym teatrze Wielkiej Brytanii, zaledwie kilka lat po jego gruntownym odnowieniu. Po występie udało mi się, dzięki uprzejmości znajomego menadżera, zabrać kilka osób za kurtynę, po spektaklu, aby pogratulować tancerzom, a mogliśmy uściskać młodziutkiego Siergieja Połunina, który był wówczas objawieniem w Covent Garden; jeszcze przed ukończeniem Royal Ballet School otrzymywał czołowe role. To były nadzwyczajne chwile.
W szkole, mieszczącej się wtedy jeszcze na ulicy Dietla, wyjazd uczennic był pięknie udokumentowany, zdjęcia i wycinki prasowe przyklejono na tablice wiszące na korytarzach. Wisiały tam również artykuły, które ukazały się w Londynie i komplementowały krakowski zespół prowadzony profesjonalnie i z wielkim samozaparciem przez Panią Svetlanę Gaida. Również pismo „Pamiętnik Literacki”, które redaguję od 36 lat w Anglii, odnotowało ten nasz wspólny sukces, który otworzył możliwość dalszych przyjazdów młodzieży do Londynu, a mnie ze szkołą bardzo związał. Do tego stopnia, że dzisiaj Pani Dyrektor zachęca mnie do zamieszczania na stronie internetowej krakowskiej szkoły wybranych tekstów ze wspomnianego pisma. Czasem drukuję w nim materiały dotyczące baletu, bo miłość do tańca zaszczepiona przez moją córkę, zawsze szuka ujścia i odblasku w oczach czytelników. Balet rzadko przejawia bezpośrednie związki z literaturą, ale z łatwością można wykazać synkretyczność sztuk tworzących artystyczny taniec i mnie to ogromnie pociąga. Dlatego propozycję Dyrektor Gaidy przyjmuję z wdzięcznością jako ożywienie kontaktów i umysłów. Wiem także, że w zakładce pojawią się również listy Pana Andrzeja Madeja, z którym zasiadamy od lat w Fundacji Kultury Baletowej, a który z wielką znajomością rzeczy wypowiada się na tematy edukacji. I kto wie jak rozwinie się dialog na trasie Kraków-Londyn-Kraków?
Na zakończenie pierwszego listu znad Tamizy wybieram z ostatnich zeszytów londyńskiego „Pamiętnika Literackiego” dwa krótkie opowiadania i jeden wiersz, materiały nie związane z tańcem. Życie każdego z nas zostało zdominowane przez temat pandemii, szalejącego w świecie wirusa o kryptonimie covid-19. Stąd też wybór dla Czytelników strony internetowej KZSzB tekstów pandemicznych napisanych przez ludzi pióra mieszkających w różnych zakątkach świata.
Pozdrawiam z wiosennego już Londynu, ale ściskam wszystkich miłośników baletu przez maseczkę.

Regina Wasiak-Taylor

PS. Spektakl, który oglądała grupa  uczennic Krakowskiej Zawodowej Szkoły Baletowej wraz z pedagogami 28.10.2008 r. w Londynie w Covent Garden nosił tytuł „Serenada” i składał się z trzech części : „Serenade”, „L’Invitation au voyage”  oraz  „Theme and Variations” do muzyki Piotra Czajkowskiego i Henri’ego Duparca, w choreografii George’a Balanchine’a oraz Michaela Cordera. Grupa będzie pamiętać ten wyjazd przez całe swoje życie.

                                                                                                      Svetlana Gaida

Historyczne już zdjęcie z uroczystości celebrujących działalność Oficyny Poetów i Malarzy. Siedzącą solenizantkę, Krystynę Bednarczyk, całuje ks. prof. Bonifacy Miązek z Wiednia, obok siedzi prof. Janusz Gruchała z UJ, a w tle dwie baletniczki z Krakowa czekają z prezentami i kwiatami.

                                                                                        

 Program uroczystości w siedzibie POSK w Londynie, na stronie pierwszej część oficjalna ,  na drugiej występ młodzieży.

I jeszcze kilka zdjęć z samego występu grupy z Krakowskiej Zawodowej Szkoły Baletowej.